Mieszkanki Konga jawnie przyznają się, że padły ofiarą wykorzystywania seksualnego przez pracowników WHO- Światowej Organizacji Zdrowia.
Ponad 50 kobiet zostało wykorzystanych na tle seksualnym. Zadanie mężczyzn miało polegać na walce z epidemią Eboli. Aż trudno uwierzyć, że osoby którym powinno się ufać dopuściły się tak haniebnego czynu. Dramat kobiet zaczął się już dwa lata temu. Ponad połowa poszkodowanych kobiet złożyła skargi w sądzie.
Według raportów sporządzonych przez kobiety wynika, że sprawa ma wymiar międzynarodowy i nie dotyczy tylko pracowników Światowej Organizacji Zdrowia, ale również mężczyzn pracujących dla ONZ. W sprawę są także zamieszani pracownicy organizacji charytatywnych.
Kobiety jednogłośnie twierdzą, że mężczyźni proponowali im sex w zamian za pracę. Niektóre z nich odmawiały, po czym automatycznie traciły zatrudnienie. Można by rzec, że sex w tym przypadku był przepustką do pracy i lepszego życia. Strasznie drastyczne są historie, które zdecydowały się opowiedzieć pokrzywdzone. Wiele z nich dotyczy także lekarzy. Lekarz nie powinien dopuszczać się takich propozycji. Zawód lekarza powinien kojarzyć się przede wszystkim z etyką. Nie wszystkie ofiary pochodzą z Republiki Konga. Niektóre pochodzą także z krajów europejskich.
Jak do sprawy odnowi się WHO?
WHO uważa, że jeżeli haniebne czyny jakich dopuścili się pracownicy i lekarze zostaną udowodnione i poparte odpowiednimi dowodami winni poniosą zasłużoną karę i poniosą konsekwencje adekwatne do swoich czynów. Niektórzy zostaną automatycznie zwolnienie z pracy i pozbawieni prawa do wykonywania zawodu. Udowodniony został również fakt, że dwie kobiety zaszły w ciążę podczas aktów seksualnych.
Warto przeczytać
Pewna polska szkoła zdecydowała się ośmieszyć uczniów. Aktywiści oburzeni
W Stambule doszło do wybuchu. Kto jest sprawcą?
5 najbardziej zakorkowanych miast w Polsce