Według informacji przekazywanych na bieżąco przez lekarzy liczba osób zakażonych koronawirusem wciąż wzrasta, niestety brakuje łóżek i miejsc w szpitalu dla osób wymagających szczególnej hospitalizacji.
Ciężki czas nastał w polskich szpitalach, w których nie dość, że brakuje łóżek, to jeszcze brakuje sprzętu. Ministerstwo zdrowia jest innego zdania niż lekarze. Nie podzielają ich opinii i twierdzą, że łóżek starczy i wszystko jest w normie. To dość optymistyczna prognoza, jednak wróćmy do rzeczywistości, która już nie jest tak kolorowa, gdyż liczba chorych zamiast maleć znacznie wzrasta.
Najgorsza sytuacja jest obecnie w województwie mazowieckim i na Śląsku. Brakuje także respiratorów, które mogą okazać się zbawienne w przypadku osób mających nasilające się problemy z dusznościami. Często zdarza się, że chorzy, którzy naprawdę potrzebują pomocy są przewożeni do innych szpitali. To trwa czasem około godziny. Długi czas oczekiwania, oraz brak pomocy może spowodować śmierć. Najgorsza sytuacja jest w szpitalach na oddziałach zakaźnych.
Ostatni tydzień był najgorszym w historii epidemii. Doszło 500 nowych przypadków i zakażeń koronawirusem. Lekarze są sfrustrowani bieżącą sytuacją i starają się szybko pomóc szukając miejsc w sąsiednich szpitalach. Jednak jak się okazuje nie jest to takie proste jakby się mogło wydawać, ponieważ w innych szpitalach także widać radykalny brak miejsc. Często zdarza się, ze służba zdrowia ma zakaz udzielania wywiadów, a każda próba interwencji medialnej kończy się wezwaniem na przysłowiowy „dywanik”. Nazwijmy rzeczy po imieniu lekarze są po prostu zastraszeni.
Według danych statystycznych ogólna liczba respiratorów w Polsce wynosi 800. Zajętych jest obecnie 130. Miejmy nadzieję, ze sytuacja epidemiologiczna w kraju wkrótce się ustabilizuje, a wraz z Nowym Rokiem wirus na stałe odejdzie do historii.
Warto przeczytać
Pewna polska szkoła zdecydowała się ośmieszyć uczniów. Aktywiści oburzeni
W Stambule doszło do wybuchu. Kto jest sprawcą?
5 najbardziej zakorkowanych miast w Polsce